Film jest wyraźnym, choć nie bezpośrednim atakiem na politykę zagraniczną USA oraz wojnę w Wietnamie, i to już w roku '69. Zaczynający się obrazami antywojennych protestów, analizuje amerykańskie zaangażowanie w południowo-wschodniej Azji pod pozorem obrony świata przed komunizmem. Dzięki opowiedzeniu historii kolonializmu w tej części świata, reżyser Emile de Antonio udowadnia, że żadna z wojen wietnamskich nie miała na celu wsparcia ludności w dążeniu do suwerennego państwa, jak je pozytywnie przedstawiano. Ten prowokujący dokument pokazuje także prawdziwą kolekcję liderów politycznych, pisarzy i krytyków. Taki dobór komentatorów jest dla filmu na wagę złota, chociaż nie ze względu na poglądy, jakie głoszą. Dzięki nim film był odebrany jako antyamerykański, ale przede wszystkim skutecznie antywojenny.